Domowa Dziewczyna

Domowa Dziewczyna - 0001

Erykah Badu, znana w różny sposób w ciągu ostatniej dekady jako królowa neo-soulu, Nefertiti hip-hopu, i Kobieta, która nosi to coś na głowie, siedziała na swojej kanapie, wcierając odżywkę Blue Magic we włosy swojej córki, wiążąc kępki razem i owijając je gumkami, podczas gdy ona opowiadała o gigantycznym, czerwonym, przypominającym labirynt kole namalowanym na podłodze u jej stóp. „Właściwie to nie jest labirynt,” powiedziała. „Labirynt jest stworzony do łamigłówek. To labirynt – jest jedno wejście i jedna droga do środka. Wygląda to trochę jak mózg. To jest bardzo medytacyjne. Labirynt jest starożytnym symbolem; można je znaleźć w całej Europie i Azji. Chciałam stworzyć odżywcze środowisko, miejsce, do którego mogłabym się wycofać, kiedy wszystko staje się dla mnie zbyt zajęte.”

Nie mogłam powiedzieć, czy Puma, która ma dwa i pół roku, jasną skórę i pulchne policzki, była bardziej niezadowolona z tego, co robiono z jej włosami, czy z dzielenia uwagi matki z nieznajomym. Kręciła się i marudziła, wyciągając głowę poza zasięg, po czym zeszła na dół i stanęła na podłodze, patrząc w oczy. 35-letnia Badu poprosiła Yshekę, jedną ze swoich asystentek, o przyniesienie butelki, a kiedy ta się pojawiła, maluch wdrapał się z powrotem na kolana matki i spokojnie pił.

Trzy pozostałe asystentki Badu – Denise, Sharlene i Alfredo – kręciły się bosymi stopami, sprzątając, dzwoniąc, przygotowując rzeczy na popołudnie. Było tuż po jedenastej w październikowy poranek w domu Badu nad brzegiem White Rock Lake, we wschodnim Dallas. Byłem tam, aby spędzić z nią dzień, aby dowiedzieć się, co gwiazda Dallas R&B robi ze swoim czasem, zwłaszcza ta, która zbliża się do swojej dziesięcioletniej rocznicy w świetle reflektorów muzyki pop, w roku, w którym według wszelkich praw powinna skończyć swój piąty album, ten, którego jej wytwórnia i fani oczekują od 2005 roku.

Już tego ranka dowiedziałem się czegoś o czekaniu na Badu. Była w swoim domowym studiu do piątej rano, więc zaczęliśmy nasz wywiad z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Badu przyznaje, że jej własna koncepcja czasu rzadko pokrywa się z tą, którą posługują się ludzie noszący zegarki. Teraz, trzymając na rękach swoją córkę, mówiła, znów na swój sposób, o czasie. „Ostatnie dziesięć lat było jak koło”, powiedziała, „sięgając do chińskiej astrologii. Dostałam swój kontrakt płytowy w 1996 roku, który był Rokiem Świni, a mój pierwszy album ukazał się w 1997 roku. Urodziłam się w 1971 roku, który również był Rokiem Świni. A rok 2007 będzie ponownie Rokiem Świni. Wiem, że ten rok będzie wyjątkowy.”

Zapach miętowego kadzidła mieszał się z muzyką Williego Hutcha, autora piosenek Motown z lat siedemdziesiątych, która grała na gramofonie w pokoju obok (Hutch wychował się w Dallas, a później skomponował muzykę do filmu blaxploitation Foxy Brown). „Jestem kreatywny” i „Kocham siebie” głosiły napisy na ścianie. „Kochaj zwierzęta, nie jedz ich” i „Bądź zielony” – głosiły naklejki na pobliskim piecu. Pudełko z przyborami plastycznymi stało na zagraconym stole obok kilku palet z zaschniętą pomarańczową i fioletową farbą; na ścianie wisiały obrazy mamy i jej drugiego dziecka, dziewięcioletniego syna Sevena. Obok kominka stało pianino i gitara, a z płaszcza schodziło sto cienkich stalaktytów z kolorowego wosku świec. Napis przy drzwiach wejściowych brzmiał „God Bless Our Pad.”

Labirynt leżał w centrum dużego pokoju na dole domu Badu, który można nazwać pokojem muzyczno-artystycznym, choć każdy pokój jest tam pokojem muzyczno-artystycznym. Obok kanapy znajdowało się miejsce do nauki, z plakatami („Emocje”, „Liczby”, „Dni tygodnia”) i tablicą, na której Badu uczy Pumę, tak jak wcześniej Seven. Po drugiej stronie pokoju znajdował się dziecięcy keyboard i perkusja oraz duże zdjęcie Sevena, który wygląda bardzo podobnie do swojego ojca, André Benjamina z OutKast, walącego w nie. Po drugiej stronie znajdowała się kolekcja okładek magazynów, na których Badu występowała – Hits, Vibe, plus ogromna reprodukcja okładki Ebony z września 2003 roku, z Badu w gigantycznym afro. Obok okładek stała gablota z dwudziestoma trofeami, w tym jej czterema Grammy.

Dziesięć lat temu Badu stała się jedną z największych gwiazd R&B na świecie, kiedy wydała swój debiutancki album, Baduizm, minimalistyczne soulowe arcydzieło, które osiągnęło numer dwa na liście Billboard pop charts i ostatecznie sprzedało się w trzech milionach egzemplarzy. Baduizm pomógł zapoczątkować nowy ruch, który niektórzy nazwali „neo-soulem” – afrocentryczną muzyką z klimatem lat siedemdziesiątych, ale z hip-hopową nutą lat dziewięćdziesiątych. Pomogło jej to, że Badu ukryła się w swoim dziedzictwie, nosząc nakrycie głowy Yoruba zwane gele zarówno na okładce albumu, jak i podczas trasy koncertowej. Przez następne dziesięć lat Badu była rzadkością w muzyce pop, prawdziwym ikonoklastą, robiącym to, na co miała ochotę. Nagrała jeszcze dwa albumy studyjne, z których każdy był zupełnie inny od poprzedniego. Na jej brzmienie wpływ miała Lauryn Hill, z The Fugees, ale także Chaka Khan i Joni Mitchell, a ona sama równie chętnie sięgała po Kind of Blue Milesa Davisa, jak i Dark Side of the Moon Pink Floyd. Występowała w filmach takich jak The Cider House Rules. Kiedy miała ochotę, jeździła w trasy koncertowe i występowała w lokalnym teatrze w Dallas. Miała dwoje dzieci z dwoma mężczyznami. Kupiła dom w Dallas i zamieszkała w nim.

Zauważyłem Badu, że większość muzyków z Dallas, którzy zdobywają sławę, od T-Bone Walkera po Edie Brickell, wyjeżdża z miasta tak szybko, jak tylko może. „To właśnie robią celebryci” – odpowiedziała. „Nigdy nie chciałam być celebrytką. Moją pierwszą pracą nie jest muzyka. Kocham ją; szczególnie uwielbiam występować, zwłaszcza tutaj. Jestem artystką z religii. Maluję, rysuję, szyję, projektuję ubrania, rzeźbię, buduję i wychowuję dzieci. Muzyka to świetny sposób na zarabianie pieniędzy. Ale nie chcę być celebrytą. Chcę móc pójść do sklepu i kupić mleko. A w Dallas moje serce czuje się całe. Czuję się tu połączony z moimi przodkami. Wiem, kim była moja pra-pra-pra-prababcia. Mój syn i ja zrobiliśmy kilka lat temu drzewo genealogiczne i to było fenomenalne. Znalazłem te wszystkie zdjęcia. Wyglądam jak oni. Mam oczy po moim ojcu. Jego matka pochodziła z Waco. Jej matka była z Plano.”

Na większości okładek magazynów Badu jest elegancka i pełna wdzięku, wyzywająca i ikoniczna, jak plakat „Black Is Beautiful” z lat sześćdziesiątych. Na żywo jest po prostu kolejną mierzącą pięć stóp i dwie nogi, czarną, szczupłą, ładną, wegańską artystką o jasnych, zielonkawobrązowych oczach. Podczas naszego wywiadu i sesji zdjęciowej miała długie włosy, a jej biżuteria składała się ze złotej bransoletki na lewym nadgarstku i srebrnego pierścionka na lewym palcu wskazującym. Wyglądała tak, jakby właśnie wróciła z porannej wyprawy po sklepach z używaną odzieżą, ubrana w czarną koszulę, białe spodnie w kratę, fioletowe legginsy i fartuch, bo zapomniała założyć paska. Chodziła po swoim domu boso, a rozmowy zaczynała i kończyła słowem „pokój”. Nie da się od tego uciec: Nefertiti Hip-hopu jest hipiską. „Zajmuję się kryształami i ziołami,” powiedziała, śmiejąc się. „Sadzę zioła, uprawiam je, zbieram, suszę, dostarczam ludziom. Nie uwierzysz, jak nudne jest moje życie.”

Puma odeszła podczas naszego wywiadu, ale teraz wróciła i wpełzła na kolana matki, przytulając się do jej brzucha. Nie była już marudna, a Badu trzymała ją blisko. „Mam cię”, powiedziała. „Mam cię.”

„Masz mnie?”

„Zawsze będę cię miała.”

Pozując do swojego starszego zdjęcia w Dallas's Booker T. Washington w 1989 roku, występując w nowojorskim Bryant Park w 2005 roku.'s Booker T. Washington in 1989, performing at New York's Bryant Park in 2005.
Pozując do swojego starszego zdjęcia w Dallas’s Booker T. Washington w 1989 roku, występując w nowojorskim Bryant Park w 2005 roku.

Są artyści, których życie jest czyste, a ich sztuka precyzyjna. Są też tacy artyści jak Badu. „Sharlene,” zawołała spokojnie do jednej ze swoich asystentek. „Czy możesz zrobić mi przysługę i nałożyć trochę pasty na moją szczoteczkę do zębów?”. Spóźniliśmy się na kolejne spotkanie: Badu miała zatańczyć z klasą w Booker T. Washington High School for the Performing and Visual Arts, byłym kampusie dla czarnoskórych, który w 1976 roku stał się szkołą z magnesem na sztukę i który Badu – wtedy znana jako Erica Wright – ukończyła w 1989 roku. Do czasu, gdy Norah Jones sprzedała sześć milionów albumów w 2003 roku, Badu była najsłynniejszą absolwentką szkoły, pokonując przyjaciela z dzieciństwa, trębacza jazzowego Roya Hargrove’a i piosenkarkę pop Brickell. Badu wracała do szkoły wiele razy, aby mówić, ale to był pierwszy raz, kiedy poszła tańczyć.

Denise prowadziła, a my pędziliśmy wzdłuż U.S. 75 w mżawce deszczu do wschodniego Oak Cliff, miejsca tymczasowej kwatery szkoły, podczas gdy rzeczywisty kampus przechodzi renowację wartą 47 milionów dolarów. Nauczycielka Sharon Cornell czekała z przodu. „Jak się masz?” Badu zawołała, podeszła i uściskała ją. Została zaprowadzona do środka, po drodze zaczepiając kilku byłych nauczycieli, a następnie do studia tanecznego, gdzie trzy tuziny nastolatków w czarnych trykotach siedziało na podłodze i czekało. Siedemnaście lat temu Badu była tu głównie studentką tańca, choć zajmowała się też teatrem i muzyką. Dzieciaki – w połowie czarne, w połowie białe, w większości dziewczęta – uśmiechnęły się na jej widok, zaczęły uderzać rękami o podłogę i wiwatować. Badu uśmiechnęła się i pomachała, podeszła do przodu sali i uściskała swoją byłą nauczycielkę Lily Cabatu Weiss, po czym poszła i przebrała się w trykot.

Kiedy wróciła, uczniowie byli ustawieni w rzędach do ćwiczeń rozgrzewających, a Badu wślizgnęła się do drugiego, w którym było troje dzieci. Weiss, niska filipińska Amerykanka, która zdobyła kilka wyróżnień za nauczanie, zaczęła grać muzykę i energicznie klaskała w dłonie, wołając kadencje, gdy studenci przechodzili przez litanię różnych ćwiczeń – „Raz i dwa i okrąż swoje ramię!”- studenci tańca nowoczesnego robili to od zawsze. Badu wykonywała te same ćwiczenia dwie dekady wcześniej i podążała za nimi tak, jakby robiła je wczoraj. Kiedy grupa zaczęła pląsać po podłodze z twardego drewna, skacząc i podskakując do ćwiczeń, Badu poszła za nią. Do tej pory przyszło już kilku nauczycieli, aby usiąść i popatrzeć. Rosann McLaughlin Cox, białowłosa kobieta, która jest założycielką szkolnego programu tanecznego, powiedziała do nikogo w szczególności, „Widzisz ją tam z tyłu? Wygląda jak jedno z dzieci!”

Weiss podtrzymywała klaskanie i wymianę zdań. „Chodźcie, chłopaki,” zawołała. „Życie jest dobre! Masz Erykah Badu tańczy z tobą!” Badu była wyraźnie tak chętna, aby zadowolić Weiss i udowodnić sobie, jak studenci byli. W pewnym momencie Weiss zawołał, „Chłopaki, ona wygląda tak samo jak wy! Ona jest!” Gdy tancerze zbierali się z boku, czekając, aż inni przejdą, Badu zachowywała się jak nastolatka, żartując i wiercąc się. Kiedy jakaś dziewczyna upadła, Badu ją przytuliła. W pewnym momencie usłyszałem, jak powiedziała do jednego z chłopców: „Jak się ma twoja mama?”. Chłopiec, o imieniu Jabril Johnson, odpowiedział cicho, a Badu skinęła głową.

Jego matka, jak się okazało, miała swój udział w porzuceniu przez Badu tańca i zostaniu artystką nagrywającą. Po ukończeniu szkoły średniej, robiła różne rzeczy – rapowała w lokalnych klubach i w stacji radiowej, studiowała teatr na Uniwersytecie Stanowym Grambling w Luizjanie, uczyła tańca i teatru dzieci w południowym Dallas i pracowała w Steve Harvey’s Comedy House, w Oak Cliff, sprzedając bilety, będąc kelnerką, a czasem wchodząc na scenę, by wystąpić. Pewnej nocy matka Jabril zobaczyła ją tam i zadzwoniła do jej brata, agenta talentów Tima Grace’a. Był on pod wrażeniem Badu i jej talentu. Był on pod wystarczającym wrażeniem improwizacji Badu, a następnie jej rapowania i śpiewania, aby zostać jej menadżerem. Badu występowała ze swoim kuzynem Robertem Bradfordem i nagrali kasetę; z pomocą Grace’a rozesłała ją do kilku wytwórni i podpisała umowę z Universal. W 1995 roku przeniosła się na Brooklyn z, jak mi powiedziała, „plecakiem i moimi Daisy Dukes”. Była hipisowską dziewczyną z Dallas, noszącą T-shirt i dżinsy, nie jedzącą mięsa ani nabiału, studiującą historię Afryki i czytającą Angelę Davis. Ale teraz zmieniła nazwisko na Erykah Badu (na sylaby scatowe, ba-du, ba-du, ba-du) i zaczęła na serio składać swoje brzmienie, filozofię i wizerunek.

Znalazły się one razem na Baduizm, gdzie wykorzystała takich jazzmanów jak Hargrove i Ron Carter oraz hip-hopowców jak The Roots, aby stworzyć coś świeżego; wkrótce artyści tacy jak Maxwell i Macy Gray poszli w jej ślady. Ludzie w Dallas wiedzieli, że Badu potrafi rapować, ale na Baduizm pokazała, że potrafi też śpiewać: wrażliwie jak Billie Holiday, popowo seksownie jak Diana Ross, po prostu seksownie jak Chaka Khan. A piosenki takie jak „Appletree” były takie, jakie napisałaby Natural Black Woman:

I don’t walk ’round trying to
be what I’m not
I don’t waste my time trying
to get what you got
I work at pleasin' me ’cause
I can’t please you
And that’s why I do what I do
My soul flies free like a willow tree
Doo wee doo wee doo wee doo wee.

Singiel „On & On” miał pamiętną linijkę „My cipher keeps moving like a rolling stone”, nad którą zastanawiały się miliony, gdy piosenka stała się numerem jeden wśród hitów R&B. Universal pośpieszył z wydaniem koncertowej kontynuacji, która miała kolejny hit, „Tyrone”, nowatorską piosenkę o złym chłopaku, którą Badu zaimprowizowała na scenie w Londynie; stałaby się ona uwielbianym przez tłum feministycznym hymnem.

Jej następny studyjny album, Mama’s Gun, powstawał prawie cztery lata, opóźniony przez blokadę pisarską i Badu będącą Badu. Zaczęła używać linijki, którą wyciągała w razie potrzeby: „Nie kieruję się terminami”, mówiła. „Idę za liniami życia”. Mama’s Gun, które sama wyprodukowała, było twardsze i bardziej funkowe niż Baduizm i przyniosło kolejny hit, „Bag Lady”, piosenkę z poradami dla kobiet na temat odcięcia się od emocjonalnego bólu („Girl, I know sometimes it’s hard and we can’t let go … Let it go”). W tym czasie Badu była już zmęczona gelem i zaskoczyła publiczność na trasie z ogoloną głową. Jej czwarty album, Worldwide Underground, powstawał przez kolejne trzy lata, w dużej mierze pisany w trasie, improwizowany podczas prób dźwięku i występów. Rezultat był dziwniejszy niż wszystko, co zrobiła wcześniej, z riffami i sylabami powtarzającymi się przez kilka minut, bardziej Laurie Anderson niż Lauryn Hill. Album nie miał na sobie nic, co mogłoby przypominać przebój, a na okładce Badu nosiła gigantyczne afro, w stylu Angeli Davis. Obok jej głowy widniał napis „Neo-Soul Is Dead.”

Piosenkarka pomogła wprowadzić ruch neo-soul dekadę temu swoim debiutem, Baduizm.
Piosenkarka pomogła wprowadzić ruch neo-soul dekadę temu swoim debiutem, Baduizm.

Po trzydziestu minutach zajęcia się skończyły, a wszyscy stali wokół spoceni i uśmiechnięci. Badu i dzieciaki zrobili sobie grupowe zdjęcie, a potem ona, z Weissem u boku, wygłosiła krótką przemowę. „Wy,” powiedziała, „nie byłam najlepszą tancerką-„

„Ale,” przerwał Weiss, „ona miała więcej niż to. Miała serce, a to jest to, co każdy artysta musi mieć.” Wszyscy klaskali. Ktoś z grupy zaczął śpiewać „Tyrone” i inni się przyłączyli: „Myślę, że lepiej zadzwonić do Tyrona. And tell him, come on, help you get your shit …”

Wszyscy spojrzeli na siebie i roześmiali się; wiedzieli, że dostaną zaliczenie, ponieważ Badu to napisała. Do tej pory było dwa tuziny innych uczniów i nauczycieli w pokoju patrząc. Ktoś zawołał: „Śpiewaj!”, a ktoś inny dodał: „’Tyrone'!”. Badu zaśmiała się, usiadła i kazała wszystkim innym usiąść naprzeciwko siebie. „Będę śpiewać,” powiedziała, „ale nie 'Tyrone'.” Zaczęła powoli pstrykać palcami, a wszyscy podążali za nią. Potem zaczęła śpiewać miękko, i znów podążyli za nią: „Ohh, oh-ohh, oh-ohh, oh-ohh, oh-oh-ohh, oh-oh-oh-ohh.” To była „Bag Lady”, a studenci znali każde słowo. Badu była całkowicie zrelaksowana, robiąc to, co kocha robić bardziej niż cokolwiek innego: perform.

Potem, uściskała nauczycieli i rozmawiała z uczniami, z których wielu zrobiło jej zdjęcie swoimi telefonami komórkowymi. O swojej alma mater powiedziała: „Wciąż tam chodzę, kiedy chcę pomyśleć”. Po czym dodała ze śmiechem: „Zanim pojechałam do Nowego Jorku, poszłam do Pegaza, aby poprosić o pozwolenie: 'O, Wielki.'” Podeszła do niej młoda, ciemnoskóra dziewczyna. „Słyszałam, że jesteś z południowego Dallas,” powiedziała. Badu uśmiechnęła się i przytaknęła. „To jest moje osiedle. Chcę tylko na ciebie popatrzeć” – kontynuowała dziewczyna, mówiąc szybko. „Jesteś supergwiazdą. Może będę mogła zrobić sobie z tobą zdjęcie?”. Ktoś powiedział: „Ona też potrafi śpiewać” i po niewielkiej zachęcie ze strony przyjaciół, dziewczyna zapytała Badu, czy to w porządku, jeśli coś zaśpiewa. Jasne, odpowiedziała Badu. Dziewczyna zamknęła oczy i otworzyła usta; jej głos był duży i potężny, z kościoła. „I keep on falling in and out of looooooove” – tu zastosowała gospelową melizmatykę, która jest nieuchronna w muzyce R&B i pop w dzisiejszych czasach – „z tobą. Czasami-” i zatrzymała się gwałtownie. „Dziękuję bardzo za słuchanie,” paplała. „Więc, jak, kiedy widzisz mnie w ciągu kilku lat – chcę sławy tak jak ty. Nie wiem czy słyszysz to w moim głosie …” Badu zachowała uśmiech na twarzy, a dziewczyna w końcu zatrzymała się i uciekła z przyjaciółmi, krzycząc.

„Teraz to”, powiedziała Denise, „było pierwsze.”

„To była kiedyś jedna z najpiękniejszych dzielnic w historii”, powiedziała Badu, gdy jechaliśmy wzdłuż Pennsylvania Avenue w południowym Dallas. „Rodziny były aktywne, trawniki były piękne, drzewa wyglądały ładnie, ludzie stawiali lampki choinkowe w czasie świąt Bożego Narodzenia. To była dzielnica. Teraz czuję się jakbym był w Nowym Orleanie po Katrinie”. Skręciliśmy w niektóre z poprzecznych ulic. Wiele domów było opuszczonych, a większość wyglądała po prostu na zużyte. Wiele z nich miało zabite deskami okna. Podwórka były zabłocone, a bezpańskie psy wolno spacerowały po ulicy. „Psy z południowego Dallas są takie powolne” – powiedziała Badu z uśmiechem. Pojechaliśmy jeszcze trochę. „South Dallas kiedyś nazywało się Sunny South Dallas” – powiedział Badu, wzdychając. „To nie jest już nazywane tak.”

To byli zwykli podejrzani, powiedziała: „Czas, narkotyki, brak pieniędzy, brak wykształcenia, brak siły woli.” Więc jak się stąd wydostałaś? „Moja rodzina. Zostałam wychowana przez silne kobiety. Moja matka mnie taką uczyniła.” Nieżyjący już ojciec Badu, William „Toosie” Wright, spędził większość jej życia w więzieniu, więc ona oraz jej siostra i brat byli wychowywani przez jej matkę, Kolleen, spędzając jednocześnie dużo czasu ze swoimi dwiema babciami, Thelmą Gipson i Violą Wilson. „Miałam postępowo myślącą rodzinę. Moja mama miała wielu przyjaciół, którzy przedstawiali nam różne rzeczy, dawali nam bilety do różnych miejsc. Matka dała mi poczucie stylu, dowcip i wyrafinowanie, ale chciała też, żebyśmy zostali w południowym Dallas – chciała, żebyśmy wiedzieli, kim jesteśmy. Moje maniery i moralność zawdzięczam Thelmie, a duchowość Violi. Była też moja matka chrzestna, Gwen Hargrove, która była najlepszą przyjaciółką mojej mamy. Prowadziła MLK rec center i dała mi moje poczucie sztuki.”

Badu spędziła dużo czasu w centrum, tańcząc, działając, ucząc się o kulturze afrykańskiej. Podchwyciła miłość matki do soulu lat sześćdziesiątych jak Motown i siedemdziesiątych jak Earth, Wind & Fire-funky, ale mistyczny, seksowny, jak również społecznie odpowiedzialny. Zaczęła pisać piosenki w wieku sześciu lat na rodzinnym pianinie; wkrótce zaczęła też rapować. „Moja ksywka z podstawówki to Apples”, powiedziała mi, „ponieważ moje policzki były tak duże, że mówili, że schowałam tam jabłka. Moje rapowe imię to Apples.”

Minęliśmy centrum rekreacyjne i St. Philip’s, czarną szkołę, do której zapisał się Seven. „Chciałam, żeby znał swoje dziedzictwo” – powiedziała Badu. Minęliśmy szkołę podstawową, do której chodziła jej matka, a potem dom opieki. „Mój pradziadek tam był. Chodziłam tam codziennie, żeby go odwiedzić.” Przejechaliśmy obok dwóch starszych mężczyzn siedzących na frontowym ganku, Badu zatrąbiła; spojrzeli i pomachali. Przejeżdżaliśmy obok domu, w którym się wychowała, gdzie teraz mieszka Thelma.

Badu mieszka w dużym domu nad White Rock Lake, ale spędza dużo czasu na ulicach, gdzie się wychowała. Uczy matematyki, nauki i sztuki w Africa-Care Academy, gdzie chodziły jej dzieci, i mówi o założeniu własnej szkoły plastycznej w tej samej okolicy. Robiła takie rzeczy jak przecięcie wstęgi na otwarcie nowego placu zabaw na osiedlu mieszkaniowym i zaśpiewanie piosenki, którą napisała na otwarcie cmentarza Freedman’s Memorial. „Zróbcie trochę hałasu dla naszych przodków”, powiedziała do tłumu, i to może być jej wezwanie do broni w społeczności. W 2003 roku założyła organizację parasolową o nazwie Beautiful Love Incorporated Non-profit Development (BLIND), która zbiera pieniądze, organizuje zbiórki płaszczy i seminaria w szkołach średnich, aby rozmawiać o takich sprawach jak AIDS i narkotyki.

Jej największy projekt znajduje się w samym środku dzielnicy, na Martin Luther King Jr Boulevard, w pobliżu skrzyżowania Interstate 45 i U.S. 175: Forest Theater, gigantyczny stary dom filmowy z końca lat czterdziestych. Badu oglądała tam filmy z Pam Grier i Brucem Lee, a w 2003 roku zaczęła je wynajmować i remontować. „To kino jest tak naprawdę jedyną rzeczą, która pozostała w tej okolicy,” powiedziała. Przemianowała go na Black Forest Theater i organizowała w nim benefisy, podczas których występowali również inni artyści, tacy jak Prince, George Clinton i Snoop Dogg. Badu pozwala ludziom ze społeczności używać teatru za darmo do nabożeństw kościelnych, ślubów panieńskich i lekcji tańca, a także jest to siedziba BLIND.

Przejrzeliśmy się po wnętrzu – ogromnej sali głównej z wysokimi sufitami, czarno-białej podłodze pokrytej szyldem, krętym lobby w stylu art-deco – a następnie wyszliśmy przed budynek. Na drzwiach wymalowane były olbrzymie grzebienie afro z czarnymi pięściami jako uchwytami. Na szyldzie widniał napis: „Bracia walczący o to, kto ma najtłustsze łańcuchy, jak niewolnicy na statku niewolniczym”. Muzułmanin w płaszczu i krawacie sprzedawał numery The Final Call kierowcom czekającym na światłach, a Badu zatrzymał się i pogawędził. Kierowca autobusu otworzył drzwi i krzyknął: „Hej, Erykah!”. Odparła: „Co słychać?”. Stały strumień samochodów zatrąbił, a ona pomachała.

Następne drzwi były pasem sześciu obdartych sklepów, w tym salon fryzjerski, który był tam od 1961 roku; Elaine’s Kitchen, jamajska restauracja; Sankofa Arts Kafé, która była kiedyś Zieloną Papugą, klubem prowadzonym przez dziadka Badu i jego braci; oraz Dread-N-Irie’s, sklep z męską odzieżą prowadzony przez Nigeryjczyka Sonny’ego Otutu, który zarządzał klubem w Deep Ellum, w którym Badu występował na początku lat dziewięćdziesiątych. Badu chciałaby kupić i wyremontować całą działkę, teatr i sklepy, ale w tej chwili jej na to nie stać. „Może uda nam się wykorzystać to do wygenerowania jakiegoś odrodzenia,” powiedziała. „Żeby ludzie mogli zobaczyć, kim jesteśmy.”

Wizyta w klasie tanecznej w jej starym liceum w październiku.
Wizyta w klasie tanecznej w jej starym liceum w październiku.

Pojechaliśmy do St. Philip’s, aby odebrać Seven, która miała na sobie szkolny mundurek składający się z niebieskich spodni i białej koszuli oraz mohawk, i wróciliśmy do domu Badu, gdzie zabrała mnie na górę do swojego domowego studia, aby zagrać mi kilka piosenek, nad którymi pracowała. Ma tam duży mikser, stojak z efektami, kilka keyboardów, gitarę i bardzo drogi mikrofon zrobiony specjalnie dla jej, jak sama to określa, „nosowego” głosu. Wszystko nagrywa na dyski twarde za pomocą programów komputerowych, takich jak Pro Tools i GarageBand, czasem z inżynierem, czasem samodzielnie. To, co tam robi, może posłużyć jej za wzór, może też trafić na ostateczny album. W domu artystycznych zabawek, to jest jej piaskownica.

Badu siedziała z Mac’iem na kolanach i wywoływała menu z plikami piosenek. „Na wielu z nich wciąż słucham muzyki, próbując wymyślić słowa” – powiedziała. „Kiedy pracuję nad wokalem, umieszczam perkusję, bas i klawisze na jednej ścieżce, a następnie robię tyle ścieżek wokalnych, ile potrzebuję, aby wymyślić pomysł na tekst”. Kliknęła na utwór, nad którym pracowała poprzedniego wieczoru, a z głośników wydobył się wężowy, jazzujący riff gitarowy na tle basu i perkusji, nad którym unosił się jej głos w melodii pełnej słów, które znalazłbyś w słowniku i sylab, których mógłbyś nie znaleźć. „Muzyka to dziewięćdziesiąt procent piosenki. Słowa to pięć procent, a melodia to pięć procent – one żyją w muzyce. Po zrobieniu muzyki, znajduję melodię i używam jej do stworzenia frazy.”

„Czy kiedykolwiek słyszysz najpierw słowa?” zapytałem.

„To,” upierała się, „byłaby poezja. Zaśpiewam frazę; w moim mózgu jest wiele rzeczy, które krążą bez odpowiedzi. Ale są okresy, w których nic do mnie nie przychodzi, miesiące i miesiące. Jeśli to do mnie nie przychodzi, to znaczy, że muszę wyjść i znaleźć to – może w obrazie, może w pewnych częstotliwościach dźwięku. Czytałam dużo o Quetzalcoatlu i Nikoli Tesli; może to znajdzie się w tych piosenkach.”

Po raz kolejny Badu się nie spieszy; nowy album miał się ukazać w 2005, potem w 2006, a teraz w tym roku. W rzeczywistości jednak już jedną płytę ukończyła – i ją odrzuciła. „To był album tematyczny o Loretcie Brown, tej fantastycznej kosmicznej lasce, młodej kobiecie z 2060 roku, ale w jej umyśle żyje w 2040. Dwadzieścia sześćdziesiątka jest jak lata sześćdziesiąte, ale ubiera się w modę z lat czterdziestych. Nagrałam piętnaście piosenek, zrobiłam sesję zdjęciową, nakręciłam teledysk, ale potem zmieniłam zdanie. Nie czułam już tego.”

Zaczęła od nowa i teraz ma, według jej rachuby, około osiemdziesięciu kawałków. Niektóre z nich są kompletne, a niektóre to tylko riffy lub pętle basowe i perkusyjne. Podzieliła je na dwie partie na ewentualne albumy. Jeden nagrała z prawdziwym zespołem, Funk Sway, w skład którego wchodzą Doyle Bramhall II oraz Wendy i Lisa z dawnej grupy Prince’a, Revolution. Drugi album ma, według jej słów, „bardziej uliczny charakter”. Zagrała mi z niego piosenkę z dramatycznymi, wznoszącymi się syntezatorowymi smyczkami, które brzmiały jak coś z Foxy Brown; na innej śpiewała, „To be a dancer, don’t nobody know”, głosem, który brzmiał jak Diana Ross. „Jutro wieczorem dołożę do tego rogi. Myślę, że potrzeba saksofonu, trąbki i puzonu.” Powiedziałem jej, że to, co słyszę, nie brzmi zbytnio jak cokolwiek, co robiła wcześniej. „Nie wiem,” odpowiedziała. Kliknęła na utwór „Black Girl Lips”, powolny, rozkręcający się, śpiewny kawałek, w którym Badu gra na gitarze i śpiewa: „Każdy chce mieć duże, grube usta czarnej dziewczyny”. Pomysł wpadł jej do głowy kilka nocy wcześniej, po tym jak razem z matką obejrzały odcinek Dateline o operacjach plastycznych. Pomyślałam: „Wszyscy chcą mieć duże, grube, czarne, dziewczęce usta, ale nie chcą słyszeć nic, co mamy do powiedzenia.”

Zapytałam, czy martwi się, że zaczyna zbyt wiele piosenek, a nie kończy wystarczająco dużo. „Jest na to metoda”, upierała się. „To będzie skończone, kiedy będzie skończone. To dość wredne dla wytwórni, ale co ja mogę zrobić? Chcę opowiedzieć spójną historię, pokazać, co widziałam, jak rozwinęła się moja wyobraźnia między Worldwide Underground a teraz.”

Powiedziałam jej o porównaniu, któremu nie mogłam się oprzeć: Beyoncé kontra Badu. Houston kontra Dallas. Silnie reklamowana gwiazda popu kontra nieustępliwy wolny duch. Badu odrzuciła wszelkie zaproszenia do odrzucenia Beyoncé. Ale dlaczego, zapytałem, nie dążyć przynajmniej do napisania wielkiego radiowego hitu, który opłaciłby wszystko: teatr, szkołę plastyczną, nowy dom dla twojej matki? Zasugerowałem nawet tytuł: „Groovylicious”. Badu zignorowała mnie. „Nie słucham radia,” powiedziała. „Powinnam, żeby zobaczyć, co się dzieje. Może pewnego dnia będę na tyle mądra, żeby to wszystko rozgryźć, jak zdobyć te pieniądze. Na razie nie chcę. Tak bardzo wierzę w to, co robię, że nie chcę niczego narażać. Nie czuję, że muszę to teraz robić. Wiem, co mówisz – to miałoby sens. To znaczy, mam markę. Gdybym naprawdę ciężko pracował, mógłbym zarobić pięćdziesiąt milionów dolarów do końca przyszłego roku. Ale chcę to zrobić we właściwy sposób. Zawsze widzę twarze moich babć. Nie byłyby szczęśliwe, gdybym ja nie był szczęśliwy.”

Była pora kolacji i robiło się późno, ale Badu wypaliła mi kilka płyt CD z muzyką, której ostatnio słuchała, każda z nich pełna niejasnego soulu i funku z lat siedemdziesiątych przez muzyków takich jak Sylvers, Parliament i Gary Bartz, którego „Music Is My Sanctuary,” z 1977 roku, z jego nieprzewidywalnym jazzowo-soulowym brzmieniem i mistycznymi tekstami, jest wyraźnie wielkim wujkiem niektórych z własnych kreacji Badu. Zeszliśmy na dół, a Puma, która bawiła się z Ysheką, pisnęła, gdy zobaczyła swoją matkę i pobiegła w jej ramiona. Prawie nadszedł czas na lekcję tae kwon do Seven’a, która odbywała się tuż za rogiem, a Badu miała go tam zabrać. Jeździli na deskorolkach. Wróciłaby do studia później tej nocy, napisałaby i nagrała trzy nowe piosenki, i wyszłaby około piątej rano.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *